Podstawowe pytania.

Jak wyczyścić matówkę

Jeśli nie musisz to naucz się żyć z tymi paprochami, absolutnie nie wpływają one na jakość zdjęć. Jeśli jednak musisz wyczyścić matówkę pamiętaj o jednym: nie dotykaj jej niczym bezpośrednio!!! Możesz sobie ją trwale porysować nawet delikatnym pędzelkiem, a takie rysy mocniej drażnią niż jakiś paproch. Możesz matówkę lekko przedmuchać sprężonym powietrzem (z większej odległości i delikatnym strumieniem). Jest też drugi sposób. Naelektryzuj ebonitową pałeczkę (taką jak na lekcjach fizyki) i w ten sposób ściągnij paprochy (powinny przeskoczyć z matówki na pałeczkę). Ten sposób czyszczenia dotyczy oczywiście tylko paprochów. Natomiast jeśli na matówce pojawiły się jakieś plamy lub przebarwienia wypada odwiedzić serwis.

Jak wyczyścić lustro ?

Lustro w aparacie fotograficznym to cienka płytka z napylona zewnętrzną warstwą odblaskową (w normalnym lustrze warstwa ta zabezpieczoną jest szybą). W związku z tym nie można czyścić lustra bezpośrednio, bo można je sobie trwale porysować! Lustro powinno czyścić się tak samo jak matówkę. Trzeba jednak uważać, aby nie wydmuchać za pomocą sprężonego powietrza śmieci do wnętrza aparatu.

Jak czyścić obiektyw ?

Nie czyścić... :-)

A jak musisz, to pamiętaj, że obiektywy mają powłokę antyodblaskową. Nie używać żadnej podejrzanej ani przypadkowej chemii (typu płyn do mycia garów)! Gruszką przedmuchać, pozostałe pyłki usunąć pędzelkiem, miękką szmatką bawełnianą z dodatkiem specjalnego płynu do czyszczenia optyki (kupisz w sklepie) od środka do zewnątrz soczewki ruchami okrężnymi przeczyścić. Są jeszcze inne cuda (typu żel, który zasycha warstwą na soczewce, a Ty go ściągasz razem z brudem bez szorowania). Odbite paluchy czyścić z obiektywu jak najszybciej - zawierają kwasy i niszczą powłoki antyodblaskowe.

Jak fotografować fajerwerki ?

Przed pokazem należy skompletować odpowiednie wyposażenie. Na pewno będzie Ci potrzebny stabilny statyw. Nie znaczy to, ze nie da się zrobić zdjęcia fajerwerków "z ręki", jednak większość moich zdjęć była naświetlana przez kilkanaście sekund, a do tego statyw jest niezbędny. Do tego potrzebny będzie wężyk, aby w odpowiednim momencie bez wstrząsów otworzyć i zamknąć migawkę aparatu. Samowyzwalacz niestety nie nadaje się do tego celu. Ogniskowa obiektywu należy dobrać w zależności od odległości od miejsca pokazu i efektu jaki chcesz uzyskać. Do zarejestrowania pojedynczych wybuchów zajmujących całą klatkę powinien wystarczyć obiektyw o ogniskowej 100-180mm. Zazwyczaj z miejsca przeznaczonego dla publiczności dobrze spisują się obiektywy poniżej 35mm. Umożliwiają one wkomponowanie jakiegoś stałego elementu (np. budynku, drzewa) w kadr. Jakiego użyć filmu? Najlepiej tego samego, na którym najczęściej robisz "normalne" zdjęcia. Odpowiednio do czułości filmu należy dobrać parametry ekspozycji. Dla filmu o czułości 100 ASA stosuje przysłonę f8-f11. Dla filmów o większej lub mniejszej czułości należy odpowiednio zwiększyć lub zmniejszyć wartość przysłony. Czas otwarcia migawki zależy tylko od Ciebie. Ja lubię otworzyć migawkę w chwili wystrzelenia racy i zamknąć w momencie jej całkowitego wygaszenia. Można tez zostawić migawkę otwartą i ciemną czapeczka (lub czymkolwiek innym) zasłaniać obiektyw w odpowiednich chwilach - "łapiąc" co ciekawsze wybuchy. Nie ustawiaj ostrości na nieskończoność - bo może się okazać, ze zdjęcia wyjdą nieostre. Lepiej wykorzystać do ustawienia ostrości pierwsze wybuchy. Powyższe ustawienia ekspozycji dotyczą tylko zdjęć nie zawierających żadnych innych elementów poza fajerwerkami. Jeśli w kadrze znajduje się, np. podświetlona fontanna ustaw tak parametry ekspozycji i ostrość, aby fontanna wyszła prawidłowo naświetlona. Mając już odpowiednie wyposażenie i plan działania w głowie, można udać się na miejsce pokazu i dowiedzieć się kiedy i gdzie on się dokładnie odbędzie. Warto do tych danych dodać 30 minutowa poprawkę. Uzyskawszy te informacje można pospacerować po okolicy w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na zdjęcia.

Jaki wybrać statyw ?

Jeśli już chcesz kupić statyw to pamiętaj - nie oszczędzaj na nim. Nie opłaca się mocować drogiego, dużego i ciężkiego aparatu na tanim, wiotkim, lekkim statywie (jak się wszystko przewróci to zrozumiesz o co mi chodzi). Z mojej strony mogę z czystym sumieniem polecić statywy Manfrotto. Manfrotto produkuje kilkanaście modeli statywów i głowic do nich, co pozwala na dobranie optymalnego dla użytkownika zestawu. Osobiście posiadam model 190 z głowicą 141RC, cały zestaw waży 2,7 kg wysoki jest na 1,5 m (maksymalnie rozłożony) po złożeniu 0,65 m. Zestaw ten jest dość lekki (aluminium), a za razem stateczny. Do wad zaliczyć mogę odstające rączki głowicy - przeszkadzają w transporcie. Dużo lepszy (ale i dużo droższy) jest zestaw  055 z głowicą 410 - waży 3,9 kg wysokość 1,90 m (maksymalnie rozłożony) po złożeniu 0,85 m.

Co to jest Ultrasonic ?

Canon -  Ultrasonic (USM) jest to pierścieniowy silniczek ultradźwiękowy, umożliwia szybsze i cichsze ogniskowanie niż tradycyjne silniczki, można bez wyłączenia AF zmieniać ostrość ręcznie (w większości obiektywów)
Nikon - Silent Wave
Sigma - Hyper Sonic Motor (HSM)

Filtry

Filtry ogólnego przeznaczenia:
- neutral, UV, skylight (w celu zabezpieczenia obiektywu, pejzaż),
- polaryzacyjny (pejzaż, portret, martwa natura (studio), makro,
  architektura... -),
Filtry do pejzażu:
- połówkowy szary,
- ND (o wysokim współczynniku tłumienia),
- inne kolorowe połówkowe (np. niebieski, fioletowy),
Filtry do portretu
- duto, soft, fog, itp. (do wyboru).
- ND (tłumiący o 1-2EV),
- gwiazdki,
Filtry do makro,
- soczewki nasadkowe
- nie pamiętam nazwy, ale są takie z jedna połówka soczewkowa, a jedna normalna,
- gwiazdki
Filtry do architektury:
- ND (o wysokim współczynniku tłumienia),
- gwiazdki
Oprócz tego:
Do fotografowania na slajdach,
- filtry do konwersji temp. barwnej światła (np. 81A, 80A, itd.),
Do fotografii cz-b.
- żółty, pomarańczowy, czerwony, zielony

Czym różni się filtr polaryzacyjny od kołowego ?

Efekt działania polaryzatora kołowego i liniowego jest taki sam, różnica jest tylko w budowie filtra. Generalnie mówiąc, do aparatów SLR z AF i niektórych SLR manualnych należy stosować polaryzator kołowy by uniknąć błędów wskazań światłomierza. Wbrew powszechnie panującej opinii (szczególnie wśród sprzedawców) polaryzator nie ma żadnego wpływu na działanie autofokusa, (autofokus "widzi" go tak samo jak filtr szary). Potrzeba założenia polaryzatora kołowego na aparat z AF wynika z zastosowania półprzeźroczystego lustra w lustrzankach z AF. Czujnik autofokusa "widzi" polaryzator jako filtr szary, to światłomierz wbudowany w pryzmat jest czuły na laryzację. Polaryzator kołowy to polaryzator liniowy z dodatkowym elementem ćwierćfalowym. Odwrócony polaryzator kołowy działa jak polaryzator liniowy.

Filmy na podczerwień.

Ilford SFX 200
ISO 200
Przy fotografowaniu bez filtru czerwonego zachowuje się jak zwykły film czarno-biały, z filtrem rejestruje fale aż do 740 nm, najlepsze efekty osiąga się w słoneczny dzień przy tylnym oświetleniu.

Kodak High Infrared
ISO 80
Zakres uczulenia sięga aż 900 nm. Czarno-biały.

Konica Infrared 750
ISO 32
Zakres uczulenia sięga  750 nm. Zachowuje się podobnie jak  w/w Ilford. Czarno-biały.

Jak fotografować ślub ?

Jak robić ślub? Ostrożnie i na pewniaka, nie eksperymentować z nieznanym filmem, aparatem, fleszem, technika. Film "weselny" Fuji NPH 400, pomierzyć światło zastane (spotem na twarze), potem aparat na manual, ustawić wyniki pomiaru na aparacie, czas - najdłuższy jaki dasz rade utrzymać z ręki (1/60 - 1/30 ale nie dłużej), przysłona - według gustu w sprawie głębi ostrości, flesz na zwykłym TTL (traktować flesz główne źródło światła - rozpiętość tonalna filmu będzie się musiała martwić o ekspozycje tła, stad konieczna max ekspozycja, jaka dasz rade uzyskać z nieuchronnego kompromisu pomiędzy trzymaniem długich czasów z ręki i rozsądną głębią ostrości).  Jeśli możesz wnieść statyw albo monopod, to bardziej nieruchawe sceny rób głownie przy świetle zastanym, z delikatnym dopalaniem lampa. Obiektywy - jeden krótki zoom (28-70, 28-80) jeden dłuższy zoom 70-200 lub stałoogniskowy 200mm, ewentualnie szeroki kat 20-24mm na przepite gęby na weselu. Co najmniej dwa komplety zapasowych baterii do wszystkiego!!! Filmu dwa razy więcej niż sadzisz, że będziesz potrzebował. Film ci i tak wyjdzie taniej niż powtórka wesela.

Jak uzyskać ziarnisty negatyw ?

Wywołaj wysokoczuły negatyw (400 ISO) w mocno przepracowanym wywoływaczu np. Hydrofenie (po wywołaniu 4 przepisowych negatywów wywołaj jeszcze całkowicie naświetlone np. 8 negatywów , mogą być jakieś odpadowe) z uwzględnieniem czasu wywołania jak dla kolejnego 12, czy 13 negatywu. Jeżeli wolisz bardziej naukowa metodę to użyj wywoływacza FX:
    metal                                                         0,5 g
    glicyna                                                       0,5 g
    siarczyn sodowy bezw.                              50,0 g
    żółcień pinakryptolowa (roztwór 0,05%)    250 ml
    woda do objętości                                     1 litr
Zamiast żółcieni można użyć bromek potasowy w ilości 0,5 g na litr (gorsza ostrość konturowa) wywoływacz    ten podwyższa światłoczułość negatywu o ok 50 % czasy wywoływania:
    Kodak Tri-X                         12 min
    Ilford HP 5 (mały obrazek)     11 min
    Agfapan 400                          12 min
    Fotopan HL (mały obrazek)    11 min
    Foma 400                              13 min
    Foma 800                              15 min

Po co krótki czas synchronizacji ?

Najczęściej podawanym przykładem zastosowania krótkiego czasu synchronizacji jest portret osoby stojącej w cieniu, która w tle ma bardzo jasna scenę. Jeżeli nie użyjesz lampy, to albo tło będzie biała plama, albo modelka czarna plamą. Jeżeli użyjesz lampy z normalnym czasem synchronizacji (np. 1/90 s) do rozjaśnienia modelki, to w celu zrównoważenia jasności tła musisz mocno przymknąć przysłonę. W efekcie uzyskasz bardzo dużą głębię ostrości, przez co portret nie będzie portretem. W tym momencie przychodzi z pomocą krotki czas synchronizacji. Zostawiasz przysłonę otwarta do np. f/1,4, dla której to wartości prawidłowy czas naświetlania dla tła wynosi np. 1/4000 s. Pamiętamy, ze modelka stoi w cieniu, a wiec trzeba ja doświetlić lampa, synchronizowana właśnie na te 1/4000 s. Dzięki temu masz wszystko co trzeba: zarówno modelka jak i tło są prawidłowo naświetlone, a głębia ostrości jest minimalna.

Wywoływanie negatywów

Można w R09 (Fomadon się to nazywa) lub w Fomadonach LQN (występują w wersji kontrastowej i neutralnej) - warto przede wszystkim ze względu na cenę i wygodę. Jedna flaszka (250 ml) kosztuje od 12 (R09) do 15 zł i starcza na czas bliżej nieokreślony - zależnie od tego, w jakich rozcieńczeniach stosujesz. Przy standardowym 1:40 (można 1:20, 1:80, 1:100, 1:150 i 1:200) pobierasz strzykawką 15 ml i zalewasz w naczyniu z podziałką do 600 ml - wystarcza na jeden film 120 (obrazek 6x6) - na jeden małoobrazkowy wystarczy 10 ml (dopełnione do 400 ml). Tak wiec przy palnym i roztworach 1:40 wystarcza na 25 filmów i to przy założeniu, ze po każdym wołaniu wylewasz w diabły roztwór. Można go oczywiście przechowywać i w jednym wołać do 6 negatywów, ale przy takiej cenie gra jest nie warta świeczki, a i wygoda (przy wylewaniu) nieporównywalna. I to właśnie przede wszystkim ze względu na wygodę polecam czeską chemie do czeskich negatywów. Jeżeli chcesz uzyskać dopracowane cienie i półtony, możesz się bawić w roztwory 1:100 wyżej wymienionych chemii. Jeżeli jednak potrzebujesz mniejszego ziarna, to przede wszystkim zmień negatyw:) Jeżeli chcesz przy nim pozostać, to użyj polskiego odpowiednika (bo tani) D76 - produktu Fotonu o nazwie W-37. Fabryka poleca rozpuszczenie zawartości pudełka na 1 litr. I to działa naprawdę świetnie. Jeżeli jednak zacięcie walczysz z ziarnem i kochasz półtony, to rozdziel (można nawet metoda "jedna łyżeczka na lewo, jedna na prawo") na polowe oba proszki i z każdej porcji zrób 1 litr roztworu (czas wołania przedłużyć 1,5 raza). Działa naprawdę rewelacyjnie - nie mówiąc już o cenie (3,5 zł), za która można wywołać 10 negatywów (można i 15 z niezłym skutkiem, ale przy takich kosztach nie warto przeginać). Roztwór o mniejszym stężeniu ma tez te zaletę, ze jak się pomylisz w obliczeniach czasu o minutę czy dwie lub zbyt nerwowo potrzasać koreksem i nagrzewasz go w dłoniach :), to nie będzie tragedii. Oczywiście są jeszcze b. dobre negatywy i wywoływacze Kodaka czy Ilforda, ale jak ma być tanio, to trzeba ich unikać. Może poza dyskutowanym onegdaj szeroko na liście Kodak Academy 200 - tani (zgadzają się wszyscy), lecz w kwestii jakości zdania są podzielone (moim zdaniem warto spróbować). Można też próbować z innymi wywoływaczami tanimi - produkcji Fotonu. Nie będę o nich pisał, bo choć używałem, to krotko i nie mam doświadczeń. Natomiast znam ludzi, którzy bawili się w nie i teraz używają (nawet do negatywów Ilforda i Kodaka) wspomnianego W-37.

Mam problemy z uzyskaniem niebieskiego, a nawet błękitnego koloru nieba.

Powodów może być wiele - od złej obróbki zdjęcia w labie, po źle ustawienie w stosunku do słońca podczas wykonywania zdjęcia. Oto kilka porad co zrobić aby niebo było wreszcie niebieskie. - Pamiętaj, ze robiąc zdjęcie pod słońce lub ze słońcem - niebo będzie mniej błękitne niż to po Twojej prawej i lewej stronie. - Pora dnia, czy roku również ma duży wpływ na "niebieskość" nieba. - Jeśli linia nieba jest oddzielona od widnokręgu linią prostą, lub zbliżona do prostej możesz użyć niebieskiego lub szarego filtru połówkowego. - Dobre efekty daje stosowanie filtra polaryzacyjnego. Pamiętaj jednak, ze jego zastosowanie jest ograniczone. Przy zdjęciach wykonanych obiektywem szerokokątnym niebo może wyglądać nienaturalnie. Filtr polaryzacyjny działa intensywniej na niektórych fragmentach nieba niż na pozostałych. Możesz sprawdzić w której części nieba filtr polaryzacyjny będzie działał najmocniej. Skieruj kciuk w stronę słońca i pokręć dłonią - palce będą wskazywać wycinek nieba, który będzie najbardziej niebieski po użyciu filtra. - Możesz użyć negatywów lub slajdów, które zwiększają nasycenie kolorów, np. Fuji Velvia lub Agfa Ultra 50. Pamiętaj jednak, ze materiały te niezbyt wiernie oddają kolor ludzkiej skóry. - Jeśli fotografujesz coś ciemnego z bliska możesz w celu zmniejszenia kontrastu miedzy obiektem a niebem użyć lampy błyskowej. Wtedy uzyskasz prawidłowo naświetlony obiekt z błękitnym niebem w tle. A na koniec najważniejsze. Zanotuj parametry ekspozycji dla sceny, która chcesz sfotografować. Następnie zmierz punktowo niebo ponad scena. Jeśli parametry ekspozycji dla nieba będą niższe od tych dla całej sceny, będziesz miał na zdjęciach niebo jak z pocztówki. Jeśli jednak parametry ekspozycji dla nieba będą wyższe o 1EV lub więcej musisz liczyć się z tym, ze niebo na Twoich zdjęciach będzie pozbawione ładnego koloru. Wtedy musisz zastosować któryś z podanych poprzednio sposobów.

Nadruki na odbitkach

Nadruki nie mają dla Was ŻADNEGO ZNACZENIA !!! Nie wolno oceniać pracy laboranta po tym, co jest z tyłu nadrukowane ! Udowodnię Wam, ze zdjęcie NNN będzie doskonałe, a np. 2 B2A będzie do wyrzucenia ! Nie można mówić, że zdjęcie było NNN, więc laborant się nie starał...

Na przykładzie labu Fuji :

<No.14A> 02 1 AN1...

1. To co w <zawiasach> to numer klatki,

2. Dwie następne cyfry to numer kanału na jakim to chodzi, pierwsza z nich oznacza producenta filmu,     np. 0 to Fuji, 1 Kodak, 2 Konica, 3 Agfa itd., druga oznacza czułość filmu -     0 to 100 ASA, 1-200, 2-400, 3-800, 2-400, 3-800 i 1600 ASA.

3. Następna pozycja oznacza korektę czasu naświetlania w stosunku do tego, co wymyślił lab.     Przedłużenie to cyfry 1,2,3,4,5, skrócenie to litery A, B, C, D, jeśli bez zmian, to N.

4. Następne trzy pozycje to kolory, po kolei : cyan, magenta, yellow. I tak samo litery to zmniejszanie, cyfry zwiększanie.     Ale np. zapis ANA, to w przybliżeniu to samo, co N1N, bo zdjąć zielonego (cyanu i żółtego), to to samo, co wpuścić magenty. Tak wygląda przy standardowym programie, choć możliwe też są inne oznaczenia, ale to już zbyt dużo pisania. W przykładzie <No.14A> 02 1 AN1... to znaczy, że zdjęcie wykonano z klatki nr 14 A, na kanale 02 (w tym konkretnym przypadku Fuji 400), korygując czas naświetlania +1 w stosunku do wskazań labu, zdejmując 1 z cyanu (A), magenta bez zmian, żółty +1 w stosunku do tego, co lab wybrał. Dalsze oznaczenia nie maja praktycznie żadnego znaczenia, jest to np. numer sortu.

Tak działa minilab - część pierwsza

Na początek parę rzeczy oczywistych. Wyposażenie mini laboratorium to procesor do wywoływania filmów i printer-procesor do odbitek. Są maszyny, łączące te funkcje ("dwa w jednym"), ale w rzeczywistości są to nadal dwa urządzenia, tyle że wpakowane do jednej obudowy (np. Noritsu QSS Micro, Gretag Masterlab, KIS). Zacznę od opisu procesora filmowego (pewnie to mniej ciekawe od printera, ale w treści utworu literackiego napięcie należy stopniowo zwiększać...). Procesor chemiczny do printera jest podobny, wiec sporo z tego co następuje będzie się odnosić do obu maszyn. Maszyny do wywoływania filmów mogą być trzech rodzajów: bębnowe (np.JOBO, czyli zautomatyzowany koreks), przeciągowe (typowe w mini i megalabach) i ramowo-tankowe (głównie w laboratoriach profesjonalnych). W minilaboratorium praktycznie na 100% spotkamy maszynę przeciągową. Wnętrze takiej maszyny to 7 głębokich zbiorników (wywoływacz, wybielacz, 2 x utrwalacz, 3 x stabilizator) w których zanurzone są tzw. racki - transportery, przewlekające film przez roztwór. Film jest sprowadzany przez układy napędowe racką do dna tanku, tam zawraca, wędruje w górę i jest przekazywany do następnego racka. Długość racka i prędkość przesuwu filmu wyznaczają czas przebywania filmu w poszczególnych roztworach. Tu pojawia się pierwsza uwaga praktyczna: 99% maszyn do C-41 ma stałą prędkość transportu filmu przez racki, więc w mini labie praktycznie nie jest możliwe forsowne obrobienie filmu (znam tylko jedną wołąrkę przeciągową w Polsce z możliwością regulacji prędkości, gdyby kogoś interesowało to stoi w Krynicy Górskiej). Możliwe są kombinacje, polegające na wyłączeniu na określony czas napędu, gdy film jest już cały w wywoływaczu, ale do tego jest potrzebny BARDZO zaprzyjaźniony laborant. Drugim - po czasie wywoływania - czynnikiem decydującym o wyniku obróbki jest temperatura. Temperatury roztworów (szczególnie wywoływacza) są stabilizowane z dokładnością +/- 0,1 - 0,3 stopnia, nieosiągalną w warunkach amatorskich (m.in. dlatego wołanie filmów w domu - przynajmniej moim zdaniem - raczej mija się z celem). Jeśli maszyna stwierdzi odchylenie temp. o więcej niż 0,1 st (wywoł.) lub 0,5 st (pozostałe roztwory) zgłasza alarm. Puszczenie filmów przez za zimny wywoływacz, choć jest wykonalne (napęd filmów nie jest blokowany gdy temperatura nie jest odpowiednia, inaczej co by się stało z filmami które już są w wywoływaczu) praktycznie się nie zdarza. Roztwory w tankach sa bez przerwy pompowane przez pompy cyrkulacyjne, które zapewniają ciągłe mieszanie roztworów i ich filtrowanie. Filtry roztworów powinny być regularnie zmieniane, ale w wielu miejscach zapomina się o tym. Efektem bywają kłopoty ze stabilizacja temperatury oraz rozwój bakterii (albo glonów) w stabilizatorze. Mocno zagloniony stabilizator potrafi zostawiać na filmach ślady (liczne plamki, przyklejone do filmu zarówno od strony podłoża jak i emulsji). Taki film daje się z reguły uratować, najlepiej przez ponowne przepuszczenie przez stabilizator (po wymianie roztworu na czysty). Gdyby więc zdarzyło się nam coś takiego z labu odebrać - reklamujmy, powinni przyjąć film i pomoc. W wywoływaczu jest jeszcze tzw. "prysznic" - pompa natryskująca wywoływacz bezpośrednio na powierzchnie filmu (oczywiście wszystko to dzieje się pod powierzchnią roztworu). Gdy jest przytkany lub pompa nie działa, spada kontrast na filmach, obszary ciemne są niedowołane (najbardziej w świetle niebieskim i nie mamy równowagi barwnej w jasnych partiach pozytywu). Jeśli lab prowadzi kontrole densytometryczna procesów, zauważy to od razu. Jeśli nie - może tak działać i niszczyć nam filmy przez długie tygodnie. Wreszcie układ potocznie zwany "regeneracja" - ściśle trzymając się nomenklatury powinno się mówić o "dopełnianiu". Maszyna oblicza powierzchnie obrobionego materiału wykorzystując czujniki na wejściu, które rozpoznają typ obrabianego filmu (135 czyli mały obrazek, 120 czyli średni format, 110 pocket, zapomniany już ale istniejący w parametrach maszyn 126 czyli karat i 240 czyli APS) i mierzą jego długość. Odpowiednio do powierzchni obrobionych filmów maszyna dopompowuje do każdego roztworu odmierzona ilość roztworu dopełniającego, zapewniając stałą aktywność chemiczną. Jest tak, ponieważ roztwór dopełniający ma aktywność nieco większą niż roztwór znajdujący się w zbiorniku roboczym i ustala się pewnego rodzaju dynamiczna równowaga. Warunkiem stałości aktywności chemii roztworów jest dokładne dobranie właściwej dawki roztworu dopełniającego. Różne filmy w różnym stopniu zużywają roztwory chemii i dawka dopełniania zależy od populacji filmów w danym punkcie (i od wielu innych czynników). Skończyliśmy na układach zapewniających stałość aktywności chemicznej roztworów. Są trzy sposoby: dopełnianie (najprostsze i najczęstsze), regeneracja i rejuwenacja (najczęściej w dużych maszynach typu wysyłkowych megalabów, ale w minilabach też, choć sporadycznie). Dopełnianie polega na tym, że w miarę zużywania się kąpieli do zbiornika z roztworem roboczym dodawana jest pewna (ściśle wyliczona) ilość roztworu "dopełniacza", którego skład chemiczny odpowiada składowi roztworu roboczego, ale ma on większą aktywność chemiczną (umownie większe stężenie). Nadmiar roztworu po prostu przelewa się przez górną krawędź tanku do tzw. rurki przelewowej i spływa do ścieków (w mini labie z reguły do zbiorników ściekowych, które trzeba okresowo opróżniać). Jak wspomniałem, ponieważ roztwór dopełniacza ma nieco wyższą aktywność niż roztwór roboczy, dodawanie go w miarę wyczerpywania roztworu prowadzi do ustalenia się dynamicznej równowagi aktywności chemii roztworu. Roztwór dopełniacza (ang. replenisher) różni się zatem od roztworu roboczego. Żeby nie produkować tych roztworów osobno, roztwór roboczy sporządza się z roztworu dopełniacza, przez dodanie pewnej ilości wody i roztworu "startera" którego zadaniem jest sztuczne "zużycie" roztworu, tak by jego aktywność odpowiadała roztworowi sezonowanemu (tzn. takiemu który pracuje już jakiś czas w stanie równowagi). Czynność rozrabiania r. roboczego wymaga precyzji, odpowiedniego przeliczenia i odmierzenia ilości roztworów, startera, wody i stosunkowo łatwo tu o popełnienie błędu. W praktyce oznacza to, że świeżo rozrobiona chemia wcale nie musi (choć powinna) być dobra. Dlatego słowa laboranta "wczoraj wymienialiśmy wywoływacz" wcale nie muszą oznaczać, że filmy na pewno będą (lub co gorsza już zostały) obrobione prawidłowo. Jak zatem mieć pewność, że proces chemiczny jest OK? Wszyscy szanujący się producenci chemikaliów produkują też paski kontrolne (control strips) do sprawdzania stanu procesu. Są to odcinki filmu (z reguły wybiera się typ filmu wrażliwy na błędy obróbki), na których naświetlone są pewne pola (fragmenty klina sensytometrycznego). Film taki wywołujemy w swojej maszynie, po czym mierzymy odpowiednim przyrządem (densytometrem) zaczernienie i barwę pól. Wyniki porównujemy z parametrami paska wywołanego w chemii, o której producent wie na 100% że jest dobra (taki wywołany pasek jest dołączony do każdej paczki stripów). Iterpretacja rezultatów to cała ogromna dziedzina wiedzy, ale upraszczając można stwierdzić, że jeżeli różnice między naszym paskiem a paskiem wzorcowym mieszczą się w pewnej określonej przez producenta tolerancji, to proces jest w porządku. Ponieważ źle obrobionego filmu nie da się już zmienić, PROCES C41 POWINIEN BYĆ KONTROLOWANY REGULARNIE - najlepiej codziennie. Jeśli lab przyznaje się, że wywołuje paski kontrolne np. co tydzień, należy podchodzić do niego z pewną ostrożnością. Jeżeli nie robi tego w ogóle, należy go omijać szerokim lukiem (choćby oferowali wywoływanie gratis, a nawet dopłacali). Z filmami po prostu nie ma żartów. Następne wakacje na Lazurowym Wybrzeżu dopiero za rok, a następny Sylwester na przełomie tysiącleci jeszcze później.... Regularna kontrola procesu pozwala dobrać dawki dopełniania (czyli ile dopełniacza dodać do poszczególnych roztworów po wywołaniu każdego metra bieżącego filmu), pozwala też zauważyć niewłaściwą pracę wywoływacza (np. na skutek utlenienia, zanieczyszczenia, zbyt dużego stężenia, błędu popełnionego podczas rozrabiania dopełniacza) ZANIM efekty dadzą się we znaki na filmach klientów. Jaka krzywda może spotkać nasze filmy w wywoływarce? Niestety bardzo trudno bez odpowiednich narzędzi pomiarowych określić, czy nasz film został obrobiony prawidłowo. Możemy zauważyć tylko kilka podstawowych błędów. Jeśli wywoływacz jest silnie utleniony, zmieni się wygląd maski filmu (do zaobserwowania na obszarze nienaświetlonym) - będzie ciemniejsza, spadnie też kontrast. Pamiętajmy, że maska każdego filmu wygląda inaczej, i do porównania musimy wziąć film dokładnie tego samego typu. Zdarzało się też, że na rynku były obecne filmy identycznie oznakowane (bodajże był to GOLD 200-4) o dwu różnych maskach - ale to wyjątek. Przy niewielkim zanieczyszczeniu wywoływacza wybielaczem zmienia się barwa maski - staje się ona bardziej czerwona. Przy silniejszym zanieczyszczeniu wywoływacz w ogóle przestaje działać. Przy zbyt dużym stężeniu wywoływacza zwiększa się gęstość optyczna obrazu, kontrast prawie nie zmienia się - tak, jakby film był nieco forsowany (ze wszystkimi skutkami ubocznymi forsowania - wzrost czułości i ziarna). Do zwiększenia gęstości wywoływacza dochodzi jeśli maszyna dłuższy czas pracuje przy niewielkich przerobach (poza sezonem) a załoga nie dopełnia co rano zbiorników roboczych wodą. W nocy rozgrzany roztwór paruje (odparowuje głównie woda), a podczas pracy następnego dnia zbiornik jest dopełniany roztworem o stężeniu większym niż stężenie roboczego. Niektóre nowe maszyny dolewają sobie co rano wody same, ale w niektórych musi to robić obsługa. Spotkałem maszynę, w której musiałem wylać 40% wywoływacza i dolać tyle wody, żeby doprowadzić chemię do normy (filmy były wcześniej forsowane o grubo ponad 1 działkę przesłony). Oprócz problemów chemicznych, filmy mogą być też uszkadzane mechanicznie. Najczęstszy problem występujący w maszynach przeciągowych to rysowanie filmów. Ponieważ film wędrując przez roztwory styka się z rozmaitymi elementami racków, wałkami itp zdarza się, że ulega porysowaniu. Trudnością jest stwierdzenie, czy rysy powstały w aparacie, podczas wyciągania filmu z kasetki (ziarenko piasku w szczelinie wylotowej kasetki nie jest rzadkością) czy też w maszynie. Laborant, który widzi że porysowane są wszystkie filmy wie, ale jak może to sprawdzić klient? Nie ma pewnej metody, ale jeśli rysa jest idealnie prosta i równoległa do krawędzi filmu, to mogła ona powstać poza maszyną (i raczej tak bywa). Jeśli rysa nieco "myszkuje" i nie jest idealnie równoległa do krawędzi, to praktycznie na 100% pochodzi z wywoływarki.

Na czym polega podgląd głębi ostrości ?

W większości lustrzanek, niezależnie od ustawionej przysłony - obiektyw jest zawsze maksymalnie otwarty (minimalna wartość przysłony). Chodzi o zapewnienie jak najjaśniejszego obrazu na matówce. Podgląd głębi ostrości polega na tymczasowym domknięciu przysłony do wartości roboczej (ustawionej). Jeśli wartość przysłony jest wyższa niż wartość minimalna, obraz na matówce będzie oczywiście proporcjonalnie ciemniejszy.

Czy lampy błyskowe potrafią wyeliminować czerwone oczy ?

Na wstępie najlepiej jest wytłumaczyć zjawisko "czerwonych oczu". Dzieje się tak dlatego, że aparat rejestruje odbicie lampy błyskowej od dna gałki ocznej. I im dłuższa ogniskowa naszego obiektywu i mniejszy kąt pomiędzy liniami poprowadzonymi od obiektywu i lampy do oczu, tym wyższe prawdopodobieństwo występowania tego efektu. Wszelkiego typu redukcje w lampach i aparatach polegają na oślepieniu i zmuszeniu źrenic do zwężenia się. Ale źrenice nigdy nie zamkną się w pełni! I jeśli będziemy robić komuś portret obiektywem 200mm. i doświetlimy zdjęcie wbudowaną lampą błyskową, to "czerwone oczy" mamy jak w banku, nawet z dziesięcioma redukcjami. :) Jedynym pewnym sposobem jest zwiększenie kąta pomiędzy liniami obiektyw-oko-lampa. Zwróć uwagę, że producenci starają się tak konstruować lampy błyskowe, aby palnik był odsunięty jak najdalej od obiektywu. Profesjonalne lempy błyskowe są nawet mocowane na specjalnej prowadnicy przykręcanej do aparatu (np. Metz 50 MZ-5)
Czasem może się jednak okazać, że i to jest za mało i konieczne będzie zdjęcie lampy błyskowej z aparatu i jej odsunięcie. Wtedy należy się zaopatrzyć w odpowiedni osprzęt, który nam to umożliwi. Można również odchylać głowicę od pionu, tak aby oświetlać motyw światłem odbitym. Należy jednak pamiętać, że nusi ono mieć od czego sie odbić... :-))

Dlaczego śnieg jest niebieski ?

Bo jest niebieski.
Może to niezbyt precyzyjne - właściwie śnieg rozprasza padające na niego światło. I jeśli to światło będzie bardziej "zimne", niebieskawe - to śnieg będzie niebieski. Jeśli natomiast będzie "ciepłe", żółtawe (np. podczas zachodu słońca), to śnieg będzie żółty. Człowiek, a właściwie jego mózg może sobie tę różnice w temp. barwnej światła "wyrównać" i dlatego śnieg jest dla nas biały, niezależnie od pory dnia. Film fotograficzny jednak mózgu nie ma i rejestruje to co "zobaczy". Jak komuś bardzo zależy, to sobie może to skorygować odpowiednimi filtrami.

Dystorsja i winietowanie

Dystorsja czyli zakrzywienie linii prostych przez układ optyczny, wyróżniamy dwa typy:
Beczkowata - linie wykrzywione na zewnątrz (jak w rybim oku) obiekt się nadyma jak beczka, najczęściej występuje w obiektywach szerokokątnych.
Poduszkowata czyli zakrzywienie linii prostych do wewnątrz na kształt podusi, najczęściej przy tele. Można ją łatwo zauważyć jeśli przy brzegach zdjęcia występuje jakaś długa prosta krawędź.
Przemykanie obiektywu nie powoduje zaniku dystorsji. Dystorsja w DOBRYCH obiektywach jest zjawiskiem rzadkim, niestety zdarza się często w obiektywach popularnych ;(.Istnieją specjalne obiektywy  z nie
wyeliminowana dystorsją beczkowatą są to właśnie "rybie oka"
Winietowanie jest to zaciemnienie rogów kadru przez element obiektywu, filtr etc. zazwyczaj zanika po przymknięciu

Efekt Schwarzschilda

Zmiana charakterystyki filmu przy długich czasach naświetlania. Jeśli np. zmienisz ekspozycję z 1/250:f5.6 na 1/125:f8, to w efekcie uzyskasz tak samo naświetlone zdjęcie. Jednak jeśli zmienisz 1/4:f2.8 na 8:f16 to w efekcie możesz uzyskać inaczej naświetlone zdjęcie. Wszystko zależy od filmu jaki stosujesz (w profesjonalnych filmach  jest zawsze podana korekcja w EV w celu uniknięcia tego efektu) - rożne filmy wykazują rożną podatność na ten efekt, co owocuje np: przesunięciem czerwieni.

Wstecz Strona główna W górę Dalej 


 Ostatnia aktualizacja tej witryny 2013-02-15 19:00:48
 Preferowana rozdzielczość 1024x768
 Copyright © 2005-03-16
 Tomasz Biały